poniedziałek, 4 maja 2015

Orlik - Husarz w karaluchu


Edmund Roman Orlik, plutonowy podchorąży 71 Dywizjonu pancernego Wojska Polskiego. Można śmiało powiedzieć o nim, iż był to pierwszy as pancerny II wojny światowej.

Edmund Roman Orlik. Zdjęcie z 1943
Edmund Roman Orlik. Zdjęcie z 1969 roku


 




















  Zdjęcie w dużej rozdzielczości                                                                      Zdjęcie w dużej rozdzielczości 

 Orlik urodził się 26 stycznia 1918 roku, w Wielkopolsce w Rogoźnie. Swojego ojca, który zginął na wojnie jako lotnik w 1917 roku nie poznał nigdy. Po zdaniu matury, w okresie od 25 września 1935 do 1 października 1936 odbył służbę wojskową jako ochotnik w Szkole Podchorążych Broni Pancernych w Modlinie. Później w 1 Batalionie Pancernym w Poznaniu. Po odbyciu szkolenia podjął studia na Politechnice Warszawskiej, jednak zmuszony był przerwać naukę. Powodów było kilka,
choćby konieczność odbywania ćwiczeń wojskowych. Edmund Roman podjął również pracę w Urzędzie Pocztowym i Telegrafu w Połajewie, gdzie był pracownikiem kontrolnym. Ostatecznie jego karierę cywilną przerwał wybuch wojny we wrześniu 1939 roku.

Plutonowy podchorąży Orlik w szkole Podchorążych Broni Pancernych w Modlinie 1935 - 1936. W tle tankietka dowódcy TKS uzbrojona w KM 7,9mm

Został zmobilizowany 25 sierpnia 1939 roku, jako dowódca tankietki TKS uzbrojonej w NKM 20mm wzór 38FK polskiej produkcji. Właściwie było to działko, które mogło w jakiś sposób zagrozić jednostkom pancernym wroga. W odróżnieniu do standardowych TK i TKS wyposażonych w KMy Hotskissa 7,9mm, które nadawały się raczej do zwiadu, niż walki. Przydzielono go do 71 dywizjonu pancernego, wchodzącego w skład Wielkopolskiej Brygady Kawalerii Armii Poznań.
Pierwszy bój Orlik był zmuszony odbyć pod Brochowem, 14 września 1939 roku. Pluton złożony z trzech tankietek z czego dwie były wyposażone w KMy i tylko pojazd Edmunda Orlika posiadał działko 20mm wspierał atak 7 Pułku Strzelców Konnych. Strzelając przez rzekę unieruchomił 3 niemieckie pojazdy 4 Dywizji Pancernej, w ten sposób pomagając w zajęciu wsi.

Tył tankietki TKS, po prawej stronie na pierwszym planie najprawdopodobniej Edmund Roman Orlik, wraz ze swoim kierowcą (prawdopodobnie podchorążym Kazimierzem Nowakowskim).

18 września 1939roku, ten sam pluton prowadząc zwiad w okolicach Pociechy, natknął się na ślady gąsienic czołgów. Jak się później okazało, były to czołgi z 1 Dywizji lekkiej Panzerregiment 11. Kryjąc swój pojazd pod osłoną gęstego młodnika Orlik rozkazał pozostałym pojazdom cofnąć się. Kiedy nadjechał pierwszy hitlerowski czołg PzKpfw 35(t) (czeskie czołgi w służbie niemieckiej) otworzył do niego ogień. 
Szkic potyczki pod Pociechą według Orlika.
20mm pociski przebiły pojazd eliminując go z walki. Kolejny czołg ominął wrak lewą stroną chcąc przedrzeć się poboczem ale przecinając prostopadle drogę został trafiony i stanął w płomieniach. Ostatnia jednostka niemiecka, strzelając w ruchu, próbowała uciec w stronę Pociechy. Tankietka orlika musiała podjechać nieco, by wziąć szybki pojazd nieprzyjaciela na cel. Po oddaniu kilku strzałów również i ten pojazd został zniszczony. Mały TKS kryjący się pośród drzew i strzelający do zaskoczonego wroga, okazał się śmiertelną bronią. Orlik potrafił wykorzystać właśnie ten atut, swojej jakże słabej bo o pancerzu jedynie dochodzącym maksymalnie do 10mm, tankietki. Pojazdy te dostały od Niemców przydomek "Karaluch", ze względu na małe rozmiary i co za tym idzie trudno było je trafić.  Wydarzeniu w lasach Pociechy towarzyszy jeszcze jeden epizod. Otóż w czołgu podpalonym ogniem z NKMu znajdował się 23 letni, książę Victor IV Albrecht von Ratibor. A odnośnie samego pojazdu, historia jest również niejasna. Podaje się, że był to PzKpfw 35(t), albo PzKpfw III. Lecz na wyposarzeniu 1 Dywizji Lekkiej nie było czołgów Pz III. Najprawdopodobniejszym wydaje się, iż był to Panzerkampfwagen IV ausf B. Pojazdów tych w wersji "B" i "C" wyprodukowano do 1939 w liczbie 182 sztuki.

PzKpfw IV ausf. B, zniszczony przez Edmunda Orlika. Czołg w którym zginął Victor IV von Ratibor. Okolice Pociechy 18 Września 1939 roku.

Następnego dnia 19 września, wraz z Wielkopolską brygadą kawalerii wziął udział w bitwie o Sieraków. Nasz as operując na lewej flance i zaskakując nieprzyjaciela krótkimi wypadami z wykopów,
Szkic bitwy o Sieraków według Orlika.
 trafia według własnych zapisków, 7 pojazdów wroga z 11 Pułku Pancernego (Panzer-Regiment 11) i 65 Dywizjonu pancernego (Panzer-Abteilung 65) majora Thomasa. Ponad to bierze do niewoli dwóch żołnierzy Wehrmachtu. W sumie siły polskie zniszczyły około 20 pojazdów niemieckich. Bitwę Polacy wygrali, zmuszając Niemców do wycofania się. De-facto jedna dwutonowa tankietka, ponieważ pozostałe dwie były uzbrojone w KM 7,92mm co nie stanowiło zagrożenia dla hitlerowskich czołgów, poradziła sobie z kilkunastoma pojazdami. Znacznie cięższymi i lepiej uzbrojonymi. Należy jednak podkreślić, iż nie sam Orlik wpłynął na losy bitwy. Polskie siły dysponowały dwoma bateriami armat 75mm z 7 Dywizjonu Artylerii Konnej oraz 37mm działkami przeciwpancernymi 7 Pułku Strzelców Konnych. Wśród których na wyróżnienie zasługuje podchorąży Adam Furman, za unieruchomienie 7 czołgów wroga. To zwycięstwo umożliwiło przedostanie się do Wólki Węglowej i przeprowadzenie przez polskich kawalerzystów rajdu do oblężonej stolicy.


Awans i odznaczenie dla Edmunda Romana Orlika.
Najprawdopodobniej TKS Orlika znalazł się również w Warszawie. Czego dowodem może być dość kuriozalny dokument. Mianowicie zaświadczenie Prezydenta Polskiego na Wychodźstwie, Juliusza Sokolnickiego. W 1979 roku awansuje on naszego czołgistę do stopnia podporucznika kawalerii i odznacza Krzyżem Virtuti Militari V klasy. Order został wręczony 25 marca 1979 roku w Zakopanem, przez generała brygady Borutę-Spiechowicza.
Relacje na temat udziału Edmunda Romana, w obronie stolicy są bardzo rozbieżne. Wszystkie potwierdzają obecność naszego bohatera w mieście, jednak nie zawsze są zgodne co do udziału TKSu w walkach obronnych. Jednak jaki sens miał by być w zamienianiu się na tankietki, lub oddaniu jej w ręce innego pancerniaka. Istnieją niemieckie fotografie przedstawiające polskie pojazdy pancerne z 71 Dywizjonu Pancernego, zdobyte przez okupanta po upadku Warszawy. Tankietka jest uzbrojona w NKM 20mm, więc musiała należeć do Orlika. Po kapitulacji stolicy podchorąży uniknął niewoli i ukrywał przed Niemcami, którzy go poszukiwali. Po tułaczce poprzez Poznań, Kraków i Lwów, przeniósł się pod Warszawę i pracował w przedsiębiorstwach budowlanych. W 1945 przeniósł się w raz z żoną i córką (rodzinę założył w czasie okupacji) do Łodzi. W drugiej połowie lat 60 zamieszkał we Wrocławiu, by w końcu w latach 70 osiąść w Opolu. Ukończył studia magisterskie na Wydziale Architektury Politechniki Wrocławskiej i pracował w zawodzie, tworząc gmachy uztecyności publicynej. Od 1979 był zatrudniony jako Inspektor Komendy Wojewódzkiej Straży pożarnej w Opolu. Był współtwórcą Nowoczesnej bazy kwaterunkowo-wypoczynkowej, gdzie stoi upamiętniający go obelisk. Zmarł śmiercią tragiczną 8 kwietnia 1982 roku. Podchorąży Orlik nie był (jak można znaleźć w niektórych opracowaniach) zapomniany przez ludzi,               Zięcie w dużej rozdzielczości       jako człowiek. Tu pozwolę sobie przytoczyć treść nekrologu, jaki ukazał się w "Trybunie Opolskiej" z kwietnia 1982 roku:

"Z żalem zawiadamiamy, że ochrona przeciwpożarowa województwa opolskiego poniosła dotkliwą
stratę, bowiem w dniu 8 kwietnia 1982 r. zmarł nagle
mgr inż. arch. Edmund Roman Orlik
żołnierz września, odznaczony Krzyżem Virtuti Militari V-klasy i dwukrotnie Krzyżem Walecznych, autor wielu projektów architektoniczno-urbanistycznych gmachów użyteczności publicznej w Łodzi, Wrocławiu i Opolu, w tym budowniczy teatru im.J.Kochanowskiego w Opolu,
odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi oraz Odznaką Zasłużonemu Opolszczyźnie, były inspektor Komendy Wojewódzkiej Straży pożarnych, współtwórca nowoczesnej bazy kwaterunkowo-wypoczynkowej straży pożarnych województwa opolskiego.
 
Rodzinie zmarłego i wszystkim Przyjaciołom Jego schorowanego serca wyrazy współczucia i otuchy składają:
Kierownictwo Komendy Wojewódzkiej
i Komend Rejonowych Straży Pożarnych
oraz współpracownicy."

Niestety zapomniano o nim jako o żołnierzu, bohaterze września ´39, odznaczonego dwukrotnie Krzyżem Walecznych, oraz Krzyżem Virtuti Militari.  Polityka PRLu wolała sławić odwagę sowieckich Gieroji, Nakrywając takich ludzi jak Roman Orlik płaszczem milczenia.
Miejsce jego spoczynku, znajduje się na Cmentarzu Rzymskokatolickim p.w.św. Józefa w Łodzi przy ulicy Ogrodowej 39. Mogiła nie jest upamiętniana, przez żadne stowarzyszenia kombatanckie, ani państwowe. Więc może ktoś z was zapali tam czasem znicz, na rocznicę wybuchu II Wojny Światowej, lub tak po prostu.



Nasz polski as pancerny potrafił wykorzystać zalety, zdawało by się o wiele gorszego pojazdu, jakimi były szybkosć, zwrotność i małe rozmiary. Podchorąży Orlik wykazał się męstwem i sprytem, przeprowadzając swoje ataki w taki sposób, by zajechać nieprzyjaciela z boku lub tyły. W efekcie niszcząc lub unieruchamiając 13 wrogich czołgów. Walczył do końca, a po upadku stolicy musiał się ukrywać poszukiwany przez okupanta.
Na koniec pozwolę sobie jeszcze zamieścić dwie fotografie jako dowód na obecność Edmunda Orlika w  walkach obronnych Warszawy.

Niemcy holują na ulicy w Warszawie TKS z 71 Dywizjonu Pancernego Tankietka uzbrojona jest w NKM 20mm



Niemieccy żołnierze pozują przy TKS z działkiem 20mm z 71 Dywizjonu Pancernego zdobytego po upadku Warszawy. Pojazd najprawdopodobniej należał do Edmunda Romana Orlika.




Tekst powstał w oparciu o materiał i za zgodą Piotra "Hallacka" Burdy.
https://www.youtube.com/watch?v=Zv4nfki9qMY

6 komentarzy:

  1. Cześć jego pamięci...

    OdpowiedzUsuń
  2. Warto wspomnieć o Głazie Orlika.Przy skrzyżowaniu leśnych duktów ustawiono duży głaz narzutowy, do którego przytwierdzono tablicę. Poświęcona jest zwycięskiej potyczce stoczonej przez polskie tankietki TKS z 71 Dywizjonu Pancernego Wielkopolskiej Brygady Kawalerii z niemieckimi czołgami z 1 Dywizji Lekkiej, która miała miejsce 19 września 1939 r. pod Pociechą. Wyjątkowo zasłużył się w walce plutonowy podchorąży Edmund Roman Orlik, którego tankietka zniszczyła trzy niemieckie czołgi typu PKW III lub PzKpfw 35(t). W boju poległ dowódca niemieckiego oddziału, porucznik Wiktor IV Albrecht von Ratibor, książę raciborski. Od nazwiska podchorążego pomnik nazywany jest Kamieniem Orlika.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wg wikipedii Wiktor von Ratibor dowodził czołgiem PzKpfw 35(t) a nie Pz IV.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego napisałem że historia pojazdu jest niejasna, ze względu na sprzeczne informacje. Jednak jak powszechnie wiadomo Wikipedia raczej nie jest rzetelnym źródłem informacji. Osobiście raczej nie korzystam z niej. Wolę źródła książkowe lub dziennikarskie.
      Pozdrawiam i dziękuję za uważne czytanie moich wpisów.

      Usuń
  4. Dlaczego dokument z 1979 roku miałby być "dość kuriozalny"? Później zresztą na przykład Jaruzel odznaczał i w identyczny sposób awansował do stopnia podporucznika weteranów wojny bolszewickiej i to może być ewentualnie kuriozalne. To poważny zgrzyt w powyższym, całkiem wartościowym artykule. Proszę zresztą zajrzeć we własnoręcznie opublikowany materiał i spojrzeć na odręczny dopisek samego inż. Orlika - sprawiło mu to niezwykłą przyjemność, po latach zapomnienia i nierzadko poniżenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kuriozalny w sensie, że odznaczenie jak i awans przyznane przez prezydenta rządu na emigracyjnego, nie znajdowało odzwierciedlenia w panstpańw którym żył na codzień. Choć muszę przyznać że sformułowanie odrobinę niefortunnie użyte.

      Usuń

Komentuj - to dla mnie najlepsza motywacja.